„Niestety Nagroda Nobla wyniosła mnie na powierzchnię i groziłaby śmiertelnym niebezpieczeństwem, gdybym wziął ją zbyt poważnie – pisał w eseju 'Metafizyczna pauza' Czesław Miłosz”. Poeta doceniał wielkie wyróżnienie, jakie go spotkało, ale nie chciał być traktowany jak wieszcz narodowy, źle się czuł w roli Mistrza.
Pani Barbara Gruszka-Zych, poetka i dziennikarka, opowiedziała o swoich
spotkaniach z Miłoszem. Pierwszy raz spotkali się w 1990 r. w Krakowie,
kiedy to stała w długiej kolejce dziennikarzy, czekając na wywiad. Była
ostatnia, ale dzięki temu miała możliwość porozmawiać z Noblistą mniej
oficjalnie, gdyż ten zmęczony rozmowami zaproponował jej spacer. I taki
był początek znajomości debiutującej poetki z poetą światowej sławy -
Czesławem Miłoszem. Na spotkaniu w czeladzkiej bibliotece, niezwykle
ciekawym opowieściom dziennikarki towarzyszyły zdjęcia pani Barbary z
Poetą w jego krakowskim mieszkaniu przy ulicy Bogusławskiej oraz z
podróży do miejsc związanych z Jego dzieciństwem i młodością – Szetejni
nad Niewiażą i Wilna. Autorka wspominała, też jak wielkim przeżyciem
były kolejne wizyty u Mistrza, na które zawsze szła z ogromną tremą.
Zupełnie niepotrzebnie, bowiem jak się okazało Miłosz po przeczytaniu
jej wierszy pisał: „Mam słabość do Pani pisania, dlatego, że zajmuje się
ono codziennością wielu ludzi, która jest pomijana przez dzisiejszą
młodą poezję”. To wyznanie świadczy o zainteresowaniu Poety ludzkim
życiem i jego codziennością, o umiejętności słuchania i wrażliwości na
sprawy zwykłych ludzi. Kobieca spostrzegawczość i reporterskie
umiejętności pani Barbary przybliżyły nam postać nie tyle Miłosza
Noblisty i intelektualisty, ale Miłosza człowieka z wszelkimi
słabościami i ułomnościami, podlegającego huśtawce nastrojów,
borykającego się z ciężarem starości.
W ten sposób czeladzka książnica wpisała się w obchody Roku Miłosza.